A nie pamiętam nawet, pewnie nie

No opowiedz!Ciekawa jestem!No a ja nie mam NORMALNYCH snów-albo zboczone,albo zwariowane.Np.Ostatnio śniło mi się:
Wybrałam się z moimi kumplami (w nocy) na wycieczkę po Warszawie.Przechodziliśmy koło cmentarza i ktoś zaproponował żebyśmy tam weszli.Ja zaczełam wrzeszczeć,że nie chcę tsm wchodzić bo tam straszy.W końcu D (moja koleżanka),żeby i udowodnić,że gadam bzdury weszła tam.Po jakiś 2 min wybiegła z krzykiem,a za nią duch dziewczynki i spieprzaliśmy stamtąd aż sie kurzyło....XD W końcu byłam niedaleko mojej ulicy,ale goniło mnie 4 wariatów w spódniczkach z trawy i biustonoszach (Tylko!!!!) przebiegałam przez jezdnię,a na środku stałą kanapa,na której siedział...Remus Lupin...więc wtuliłam się w niego,a on mnie objął i przytulił...(ohhhh)Potem związał tych gości i machnał różdżką i pojawił się ogromny hipisowki autobus.Drzwi otworzyły się a tam K (moja 2 kolżanka)...w spódniczce z trawy...weszłam tam,a tych 4 wariatów przyklejono do podłogi (stanełam za nimi) i odjechaliśmy (na horyzoncie pojawiła się tęcza...o zachodzie słońca-a jak wcześniej pisałam była noc...What ever?!?!)wiec tak-tęcza,ptaszki śpiewały,motylki latały,a potem pojawił się różowy jednorożec... -_-'a potem ci wariaci zaczeli śpiewać i tańczć-tak się skończył mój ostatni sen...XD

Normalny? Hmm, było to po spotkaniu ze znajomymi, koleżanka twierdziła, że małpa (goryl) jest straszniejsza od gwałciciela. Nie wierzyłem... aż przyśniło mi się to:

Piękny dzień, pogoda dopisuje, zawody. Bodajże olimpiada jakaś, dla azjatów Chińczycy i Japończycy, no, nie oszukujmy się, odwieczni wrogowie (czego upust dają ostatnie newsy ze świata Dalekiego Wschodu), ja byłem po stronie Japończyków. To było tak, że były dwa budynki - jeden Chińczyków, drugi Japończyków, a pomiędzy nimi bieżnia, basen itd. Jakieś pływania były, biegi... no i oczywiście Chińczycy mieli swojego goryla. Wszystko przebiegało świetnie, Japonia wygrywała, do momentu, w którym przez otwarte okno zobaczyłem trzech Chińczyków. Gruby, typowy turysta, aparat, sandały, krótkie spodenki, druga kobiecina w czerwonym swetrze i jakieś Chińskie dziecko. Czułem, że to coś złego oznacza. Nagle rozległy się tupania, takie jak bębny we Władcy Pierścieni w Morii. Wyjrzalem przez okno w ścianie obok, wychodzące na szeroką ściezkę z dżunglą po obu stronach. Naprzeciwko nam, Japończykom, leciał goryl, rozwścieczony, w pełnym będzie, ryczący wściekle. Jeżeli ktoś tu oglądał Avengersów to może pamięta jak Hulk zaciekle walczył w mieście przeciw tym Chitauri. "Smash" i leci sruuu... I tak wleciał w nasz budynek. Oczyiście, jak to w moim śnie, musiał z całego budnyku akurat szukać tylko mnie no i reszta snu to było uciekanie. To było PRZERAŻAJĄCE, to, jak wlatywał nagle zza ścainy rozwalajac ją w mak, drąc jape jak King Kong i niszzący wszystko na swej drodze póki nie dorwie mnie.
Ale uciekłem

Śniło mi się, że dyrem w mojej szkole został Knot i on wprowadził mnóstwo dziwacznych reform.  Do mojej klasy przyszła moja kamratka 5 lat ode mnie starsza, ale mnie to nie zdziwiło. Zaczął się nowy rok szkolny i coś przeskrobałyśmy, chyba nalałyśmy Knotowi farby do butów (on nas uczył wszystkich przedmiotów). Postawiono nas przed sądem, stwierdzono naszą winę i wygnano nas na rok (od 1 pażdziernika do 30 września) do Londynu (który nie należał do Anglii, tylko Albanii, wbrew temu, co nas Knot nauczył na geografii) z 2k złotych i miałyśmy sobie radzić. Oczywiście my po albańsku ani mrumru, a miałyśmy się wynieść w ciągu 24h. Spakowałysmy się, szybki lot samolotem i oto jesteśmy w Londynie. Opanowanym przez armię Stalina. Wszyscy przechodnie coś krzyczeli, że idzie armia i nas sprzątie z powierzchni. Czekamy, czekamy... Idzie na nas wielka kilkutysięczna falanga prusaków, a my nie mamy niczego na robale. Bo to były robale, nie mieszkańcy Prus. Dowodzili nimi dementorzy (bredzili cos o ciasteczkach wiewiórkowych-ciekawe kto zgadnie co ostatnio czytałam ). I nagle ktoś nas sprzątnął z ulicy, a był to Harry Potter, niewyglądający wcale jak Harry Potter. Miał różowe dredy, szminkę na ustach i buty na koturnach. Hm? Wcisnął nas do jakiegoś domku na skrzyżowaniu ulic Tarantulowej i Krzyżakowej, a sam zginął w walce z robalami.Uroczo. Okazało się, że chatka była Hagrida, który następnie przez rok co wieczór poił nas wywarem z zimnych nóżek należących do Harry'ego i potajemnie uczył nas magii. Jak się go zapytałam, po co nam magia w mugolskim świecie, to powiedział: 'Na kolegów i koleżanki z klasy, he, he, he, he...' I się skończyło
Aha, prusaki nadciągały w ruskich katiuszach, a wszystkiego pilnował Stalin machając nam z jakiejś blaszanki przelatującej wte i we fte po niebie. Dźkuje badzo!

Czytałaś może ostatnio jakieś książki o powstaniu Working?Ale podobał mi się twój sen.Mi się ostatnio śniło że pożera mnie żelka XD

Annie, o powstaniu nie, ale wiesz, niemalże 800stronowy, w grubej oprawie Poczet Królów i Książąt Polskich upadł mi na stopę, więc być może miało to jakiś wpływ...

Ahh co ja miałam za sen... Szłam na salę od włefu. Na korytarzu przed drzwiami do sali rozbity był niebieski namiot. Usiadłam sobie przed wejściem. Po chwili do namiotu weszli robotnicy z autostrady i puścili erotyczną piosenkę, która zasłynęła na youtube jedna z nauczycielek w mojej szkole (na serio). I w pewnym momencie obok mnie usiadł Matthew McConaughey, taki napakowany i bez koszulki! O_O Przez mój umysł przewinęło się krótkie łaaaaał. I zaczęłam z nim gadać (a co niby miałam zrobić?!) ale taki jeden chłopak z klasy obok, który rozwala mnie tym swoim ruchem gdy poprawia grzywkę bez użycia rąk jedynie trzepocząc tą swoją łepetyną, no w każdym razie ten chłopak chyba był zazdrosny (nie wiem czemu chyba nie miał powodu ) i zaczął śpiewać: Skubi dubi ju can dens! i on to tak zaśpiewał, że się ze śmiechu poryczałam i on był zadowolony, ale Matthew nie dał tak łatwo za wygraną i po chwili panowie zaczęli się bić, a wiecie, nom, gdzie dwóch się  bije tam trzeci korzysta i przyjechał po mnie na białym koniu ubrany w koszulkę Billy Talent... Może zastanawiacie się kto... Ale odpowiedź jest łatwa... Mój zbawca... Przystojniak... Pan Mroczny Kosiarz